mszę, mając w ręku chleb niepoświęcony i pusty kielich do wina. Wszystko, co ma być prawdziwem, musi się stać religją. Agnostycyzm powinienby mieć swój rytuał tak samo, jak wiara. Posiał on swoich męczenników, powinienby zyskać swoich świętych i codziennie chwalić Boga za to, że ukrył samego Siebie przed człowiekiem. Bez względu wszakże na to, czy ma to być wiara czy niewiara, nie może być w niej dla mnie nic zewnętrznego. Symbole jednej czy drugiej muszę sam stworzyć. Duchowem jest to tylko, co samo stwarza swoją formę. Jeśli nie znajdę klucza do tej wiary czy niewiary w duszy własnej, nigdy go nie znajdę; jeśli nie mam jej jeszcze w sobie, nie objawi mi się ona nigdy.
Rozum nie pomaga mi. Mówi mi on, że prawa, na mocy których skazano mnie, są złemi i niesprawiedliwemi prawami, a system, który spowodował tyle cierpień moich, jest złym i niesprawiedliwym systemem.
Otóż zadaniem mojem jest znaleźć sposób uczynienia tych praw i tego systemu dobremi i sprawiedliwemi dla mnie. Z moralnym rozwojem charakteru człowieka dzieje się zupełnie to samo, co ze Sztuką: zajmuje go w niej to tylko, czem dany przedmiot jest dla niego w danym momencie. Zadaniem mojem jest
Strona:Oscar Wilde - De profundis.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.