doskonalenia się sprawia, iż poeta musi śpiewać, rzeźbiarz musi myśl swoją wykuć w bronzie, a malarz czyni ze świata zwierciadło własnych nastrojów z równie nieuniknioną i niezmienną pewnością, z jaką zakwita cierń na wiosnę, zboże złoci się w porze żniw, a księżyc, w ustalonej swojej wędrówce, przeistacza się z tarczy w sierp i z sierpu w tarczę.
Chrystus nie mówił ludziom: „żyjcie dla innych“. Wskazywał On im jedynie, że niema różnicy między życiem cudzem a życiem własnem. Darzył On człowieka w ten sposób tytaniczną, obejmującą wszechświat indywidualnością. Od przyjścia Jego historja każdej poszczególnej jednostki może stać się historją świata. Kultura spotęgowała, rozumie się, indywidualność człowieka. Sztuka pomnożyła mózgi nasze miljardy razy. Ci, co obdarzeni są temperamentem artystycznym, idą na wygnanie wraz z Dantem i uczą się, jak solą jest chleb u obcych, poznają, jak strome są ich stopnie; zdobywają na chwilę spokój i pogodę Goethe’go, pamiętając zarazem aż nazbyt dobrze, jak Baudelaire zwracał się błagalnie do Boga:
„O, Seigneur, donnez moi la force et le courage
De contempler mon corps et mon coeur sans degout“[1]
- ↑ „O, Panie, odwagę i siłę mi daruj
Na ciało i serce me patrzeć bez wstrętu.“