Strona:Oscar Wilde - Duch w zamku.pdf/14

Ta strona została przepisana.

— To krew lady Eleonory Kenterwil, którą na tem właśnie miejscu zabił własny jej mąż, sir Simon Kenterwil, w 1575-ym roku. Przeżył on ją o dziesięć lat, i nagle znikł wśród bardzo tajemniczych okoliczności. Ciało jego nigdy nie zostało odnalezione, ale pokutujący duch jego straszy wciąż jeszcze w zamku. Wielu turystów i rozmaitych innych ludzi podziwiało tę plamę, która nie daje się zmyć.
— Nonsens! — zawołał Waszyngton Otis. — „Niezrównany wywabiacz Pinkertona“ i „Patentowany czyściciel plam“ usuną ją w jednej chwili — i, zanim przerażona gospodyni zdołała temu zapobiec, przykląkł i szybko zaczął wycierać podłogę małym kawałkiem jakiejś masy, mającej wygląd czarnego kosmetyku.
— Wiedziałem, że Pinkerton poradzi na to! — zawołał spoglądając z tryumfem na podziwiającą go rodzinę. Nie zdążył jednak dokończyć tych słów, kiedy straszliwy błysk gromu rozświetlił ponury pokój i równocześnie przerażliwy huk porwał wszystkich na nogi. Pani Umney padła zemdlona na posadzkę.
— Cóż za potworny klimat! — rzekł amerykański minister z flegmą, zapalając długie cygaro. — Widocznie stary ten kraj jest przeludniony, że nie starczy porządnej pogody dla wszystkich. Zawsze byłem tego zdania, że emigracja jest jedynem zbawieniem dla Anglji.
— Co się robi z mdlejącą kobietą, mój drogi? — zwróciła się pani Otisowa do męża.