Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/102

Ta strona została skorygowana.
96

„Przez miłość dla mnie ty w nich odródź siebie;
Żyć daj w nich pięknu, które poszło z ciebie“.

Zebrałem wszystkie ustępy, które zdawały się potwierdzać w mojem mniemaniu ten pogląd. Wywarły one na mnie silne wrażenie, wykazując mi, jak dalece skończoną w swojej budowie była teorja Cyryla Grahama.
Przekonałem się też, jak łatwo było oddzielić wiersze, w których mówi o samych sonetach, od tych, w których ma na myśli wielkie swoje dzieło dramatopisarza. Na ten punkt nie zwrócił uwagi żaden krytyk przed Cyrylem Grahamem. A przecież był to punkt najwyższy w całym cyklu poematów. Stosunek Szekspira do sonetów był mniej lub więcej obojętny. Nie chciał budować na nich swojej sławy. Były one dla niego „lekką Muzą“, jak je nazywa, przeznaczoną — zdaniem Meresa — na prywatny użytek, do krążenia wśród bardzo nielicznej garstki przyjaciół. Natomiast doskonale był on świadom wysokiej artystycznej wartości swoich sztuk; zdradza też szlachetną ufność w swój dramatyczny genjusz. Kiedy mówi do Willie Hughesa:

„Twe nieśmiertelne lato się nie zmienia,
I twa uroda to nie płonne wiano,
Śmierć się nie może chełpić z twego cienia,
Gdy pójść ci w wieczność będzie rozkazano:
Dopóki jeszcze dech się w ludziach kryje,
Ty w mojej pieśni, pieśń ma w tobie żyje“[1]

Wyrażenie „w wieczność“ odnosi się do jednej z jego sztuk, którą mu posłał w owym czasie, tak

  1. Przekład Jana Kasprowicza.