Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/112

Ta strona została skorygowana.
106

zarazem honor Szekspira, uwalniając go od zmory pospolitej intrygi. Włożyłem w ten list cały mój zapał, całą moją wiarę.
Z tą chwilą wszakże, kiedy go wysłałem, dziwna zaszła we mnie reakcja. Doznałem nagle uczucia, jakgdybym wyzbył się zdolności do wierzenia w istnienie Willie Hughesa, do wierzenia w Hughesową teorię sonetów, jakgdyby coś opuściło mnie, czyniąc mi najzupełniej obojętną całą tę sprawę. Co się mogło stać? Trudno dać na to odpowiedź. Może, znalazłszy pełny wyraz dla całej siły mojego zapału, wyczerpałem sobie samo jego źródło. Siła uczucia, podobnie jak siły życia fizycznego, ma ustalony swój zakres. Może sam wysiłek, jaki czynimy, aby przekonać innych o słuszności naszej teorji, pociąga za sobą rodzaj utraty naszej zdolności wierzenia. A może byłem poprostu znudzony całą tą kwestją i z chwilą, gdy zgasł, strawiony własnym ogniem, cały mój zapał, rozum mój odzyskał trzeźwy sąd. Za jakąkolwiek stało się to sprawą, czego nie kuszę się nawet wytłumaczyć, nie ulega wątpliwości że Willie Hughes stał się dla mnie mytem tylko, fantastycznem urojeniem, dziecinnym kaprysem młodzieńca, który, jak większość zapalnych umysłów, bardziej pragnąłem przekonać innych, niż być przekonanym samemu.
Czując, że w liście moim do Erskine’a było kilka niesprawiedliwych i przykrych zarzutów, postanowiłem co rychlej przeprosić go za moją niegrzeczność.