Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/62

Ta strona została skorygowana.
56

dlował przez nieco dłuższy czas herbatą, wkońcu jednak sprzykrzyły mu się souchong’i i pekoen’y. Potem próbował sprzedawać sherry dry, ale to mu się wcale już nie udawało, bo wino było nieco za suche. Wreszcie został niczem; przemiłym, nic nie robiącym młodzieńcem, o nieskazitelnym profilu i bez żadnego zajęcia.
Nadomiar złego był zakochany. Wybranką jego serca była Laura Merton, córka dymisjonowanego pułkownika, który stargał nerwy i zrujnował żołądek w Indjach, i nigdy już nie mógł doprowadzić ani pierwszych, ani drugiego, do normalnego stanu. Laura ubóstwiała Hugona, zaś Hugon gotów był całować sznurowadła jej bucików. Oboje stanowili najpiękniejszą parę w Londynie i nie mieli grosza przy duszy. Pułkownik bardzo lubił Hugona, ale ani słyszeć chciał o zaręczynach.
— Przyjdź oświadczyć się o rękę Laury, jak będziesz miał dziesięć tysięcy funtów na wałsność, a wtedy pogadamy — powtarzał.
Biedny Hugo spuszczał więc nos na kwintę i szedł na pocieszenie do Laury.
Pewnego dnia, idąc do Mertonów, wstąpił na chwilę do serdecznego swojego przyjaciela, Alana Trevora, który był malarzem. Być malarzem — to rzecz, której mało kto potrafi uniknąć w obecnych czasach. Ale Trevor był zarazem artystą, co już jest znacznie rzadsze. Był dziwakiem, nieco szorstkim, o piegowatej twarzy i rudej, postrzępionej bródce. Natomiast, kiedy chwytał za pędzel, był