Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/75

Ta strona została skorygowana.
69

Obraz przedstawiał postać młodzieńca w stroju z końca XVI st., stojącego przy stole, z prawą ręką opartą na otwartej księdze. Zdawał się mieć około siedemnastu lat. Cechowała go niezwykła, jakkolwiek nieco zniewieściała, uroda. Istotnie, gdyby nie strój i krótko przystrzyżone włosy, możnaby było powiedzieć, że twarz jego, o marzących oczach i delikatnie wykrojonych, purpurowych wargach, była twarzą młodej dziewczyny. Sposobem malowania, a szczególnej traktowaniem rąk, przypominał obraz jedną z późniejszych prac Franciszka Cloueta. Czarny aksamitny płaszczyk z fantastycznie złoconemi haftami oraz pawiowy kolor tła, od którego tak korzystnie odcinała się postać, były zupełnie w stylu Cloueta, a dwie maski Tragedji i Komedji, zwisające, jakgdyby naumyślnie, z marmurowego piedestału, malowane były z ową surowością dotknięcia, tak różną od łatwego wdzięku sztuki włoskiej, której wielki mistrz flamandzki nie zatracił w zupełności nawet na dworze francuskim, i która sama przez się stanowiła charakterystyczną cechę północnego charakteru.
— Ależ to prześliczna rzecz! — zawołałem — któż to jest ten prześliczny młodzieniec, którego niezwykłą urodę sztuka przechowała dla nas tak szczęśliwie?
— To portret pana W. H. — odparł Erskine ze smutnym uśmiechem.
Może był to przypadkowy efekt światła, ale zdawało mi się, że w oczach jego zabłysły łzy.