Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/93

Ta strona została skorygowana.
87

Gdybyś wierzył, nie byłbyś popełnił oszustwa, aby udowodnić jej słuszność.
— Nastąpiła między nami ostra bardzo wymiana słów. Wiem, że byłem niesprawiedliwy. — Nazajutrz nie żył już.
— Nie żył — krzyknąłem.
— Tak; zastrzelił się... Kilka kropel krwi bluznęło na ramę portretu, na to właśnie miejsce, gdzie wypisane było imię. Zanim zdążyłem przybyć — służący posłał po mnie natychmiast — była już na miejscu policja. Pozostawił list do mnie, napisany w chwili najwyższego rozdrażnienia i zgnębienia.
— Co zawiera list? — zapytałem.
— Zapewnienie, że bezwzględnie wierzy w Willie Hughesa, że dopuścił się sfałszowania portretu jedynie ze względu na mnie; że podstawienie to w najlżejszym nawet stopniu nie osłabia prawdziwości jego teorji i że, chcąc mi dowieść, jak silną i niezachwianą jest wiara jego w całą sprawę, kładzie życie swoje w ofierze na rzecz tajemnicy sonetów. Był to niedorzeczny szalony list. Kończył się powierzeniem mi teorji o Willie Hughesie, powierzeniem mi zadania wyjaśnienia jej światu, odsłonięcia przed nim tajników Szekspirowskiego serca.
— Jakaż to przeraźliwie tragiczna opowieść! — zawołałem — dlaczegóż nie spełniłeś pan jego życzenia?
Erskine wzruszył ramionami. — Ponieważ jest