Strona:Oscar Wilde - Zbrodnia lorda Artura Savile.pdf/15

Ta strona została przepisana.

— Muszę go jednak przedstawić pani.
— Chcesz mi go przedstawić?! — Więc jest on tu obecny?
I księżna obejrzała się za swym szyldkretowym wachlarzykiem i prastarym szalem koronkowym, jakby pragnąc przygotować się na wszelki wypadek do ucieczki.
— Ależ naturalnie! Nie mogłabym nawet pomyśleć o wydaniu wieczoru bez niego. Utrzymuje on, ze posiadam rękę wysoce psychiczną, i że gdyby mój wielki palec był bodaj źdźbło krótszy — zamknęłabym się w klasztorze jako nieubłagana pesymistka.
— Oh, rozumiem! — poczęła księżna doznawszy znacznej ulgi. — Musi on pewnie bajać ładne historje.
— Jak również brzydkie — odparła lady Windermere — mnóstwo rzeczy w tym rodzaju. W nadchodzącym naprzykład roku mam podobno uciekać przed wielkim niebezpieczeństwem, grożącym mi zarazem na ziemi i morzu. Muszę więc zamieszkać