Ta strona została przepisana.
Zielone oczy zabłysły na chwilę, aby znów zmrocznieć.
— Sto gwinei!.. — począł wreszcie Mr. Podgers cichym głosem.
— Tak, sto gwinei. Jutro przeszlę panu czek. Klub pański?..
— Nie należę do żadnego klubu... to jest w danej chwili, lecz adres... Pozwoli mi pan ofiarować sobie kartę.
I dobywszy z kieszeni surduta skrawek brystolu o złoconych brzegach, Mr. Podgers podał go z głębokim ukłonem lordowi Arturowi, który czytał:
MR SEPTIMUS R PODGERS
CHIROMANCIEN
103a West Moon Street
— Przyjmuję od 10 do 4 — wyszeptał Mr. Podgers mechanicznym głosem. Dla rodzin czynię ustępstwo.
— Spiesz się pan! — krzyknął lord zbladszy bardzo i wyciągnąwszy dłoń.