kokosowych — ponieważ na mocy tradycyjnego przesądu nie używano żelaza przy budowie okrętów — nie zdatne były do długich podroży. Pozostawiono to zgrabnym kupieckim statkom chińskim, czyli dżonkom, które brały na pokład 4—500 uzbrojonych ludzi dla obrony od korsarzy, i napastników zapalały naftowymi pociskami. Z Basry i Omanu szły arabskie produkta do Siraf, gdzie ładowano chińskie statki. Podróż ich odbywała się potem wzdłuż brzegu do arabskich osad na malabarskim brzegu. Kulam-Malai (Coulam, Quillon) albo do Ceylonu. Trzymano się dalej wschodniego wybrzeża Indyi i mijając Beitumę dosięgano pod Kedrenez ujścia Kistny. Ztamtąd przeprawiano się poprzek morza do wysp Andamańskich, których ludożercza ludność zostawiła Arabom tylko wrażenie brzydkich form ciała. Jeżeli zostawiano tę grupę na lewo, to trochę niżej na południe napotykano uwieńczone kokosowymi lasami Nikobary. Ztamtąd łatwo się dostać do zachodniego brzegu Sumatry. Wprawdzie wyspa ta u Arabów nosi nie objaśnioną nazwę Al-Ranmy, ale łatwo nam ją poznać, jako pierwotne gniazdo kamfory Fansur i ojczyznę ludożerczych plemion Batta: rozciągało się też jeszcze wówczas na tę wyspę panowanie dawnych jawańskich monarchów. Przez cieśninę Sunda płynęły dalej dżonki w zdłuż brzegów Kochinchiny i Tonkinu do pewnego portu chińskiego, który Arabówie nazywali Kanfu. Tak silnie z czasom rozwinął się ten handel, że Arabowie mieli w tym porcie chińskim własnego kadi’ego, który rozstrzygał ich spory i że w kwartale cudzoziemskim podług urzędowych obliczeń mieszkało 200.000 mahometan, chrześcian, Żydów i Parsów.
Ta wczesna obecność chrześciańskich gmin w Chinach znów nas poucza, jak pełnem znaczenia stać się może zbliżenie się odległych ludów za pomocą handlu i jak na jednym wozie z błahymi towarami ziemskiego wyrobu
Strona:Oskar Peschel - Historja wielkich odkryć geograficznych.djvu/14
Ta strona została przepisana.