Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/119

Ta strona została przepisana.

czki ma — a i inne tam jakieś facecye wyprawiać myśli. A bierz go kaduk! Niech sobie samych djabłów sprowadza. Polowe arendy już dał, resztę odda za trzy tygodnie, albo fora ze dwora! Ot, interes zrobiłem! Cha, cha, cha!
Zamilkł nagle. Pomimo niezmiernej radości, jaśniejącej w całej fizyognomii, spostrzegł, że twarz ojca wygląda dziwnie jakoś... Zbolałe oczy krwią zaszły, usta drgały, chciał mówić, ale głos zagrzązł w piersiach; oczy czerwieniły się coraz więcej, chwilkę jeszcze, a znów krwawa łza spłynęłaby po zżólkłym policzku.
— Papeczko może myśli... że ja... żartu... — odstąpił kilka kroków: zdrętwiały spokój ojca przeraził go trochę.
— Knaj...pa... tu!... w ogrodzie... moim... arfiarki!.. — wyszeptał stary, pokręcił zwolna głową. Nigdy!
Julek odskoczył szeroko, wyciągnął szyję, jak pies, kiedy szukać zamierza.
— Sześćset rubli! — zawołał — ten głupiec dał mi już połowę! Mam tu w kieszeni! Papeczko chyba nie wierzy? Mam, dalibóg mam!
— Nigdy! — wyszeptał ojciec powtórnie.
Julek podskoczył jak ukąszony.
— Eh, co tam gadać! — zawołał — skończyłem i basta! Nigdy! co za nigdy! Dziś już beczki z piwem zaczną zwozić do piwnicy. Za trzy dni powinniśmy opróżnić mieszkanie. Za trzy dni, nie później, tak napisano w kontrakcie.
Gadał coraz spieszniej, na ojca już nie patrzył, biegał po pokoju, zacierając ręce. A kiedy stary osiadł w fotelu, zatrzymał się przed nim, ręce zasunął w kieszenie i zapytał:
— Dlaczego papeczko nie zgadza się? No, dlaczego? Cóż, mało pieniędzy dają? Sześćset rubli za te ciemne dziury! Ależ jabym za nie trzech groszy nie dał. Za połowę tych pieniędzy weźmiemy sobie szykowne mieszkanie na całe spół roku. Przyzwyczajenie! tfu do licha! Papeczko