— Wątpię; byłam dla ciebie zawsze niezdolnym podotkiem, lalką ładnie ubraną; moje bezmyślne odpowiedzi i zbyt ładne sukienki, zarówno cię niecierpliwiły. Sądzę nawet, że czasami musiałeś mnie nienawidzieć, a zawsze byłeś tak poważny — ostrożny, jakbyś się lękał, żeby dziecinna przyjaźń nie zamieniła się z czasem w serdeczniejsze uczucia. Cóż więc dziwnego, żem przedewszystkiem widziała w tobie mentora?
— Słuchaj kuzynko, opowiem bajkę starą jak grzech, ale tobie nieznaną. Oglądasz się na matkę i męża? Grają w wistka; widzę zdaleka, że mąż twój ma koronkę i dwa asy; czy sądzisz, że wobec tej niespodzianki może słuchać naszej rozmowy?
— Słucham bajki.
— Dawno, bardzo dawno, urodził się sobie malec. Głód i bieda trzymały go do chrztu, i tak szczerze wzięły do serca obowiązki chrzestnych rodziców, że prawie do pełnoletności nie wypuszczały go ze swojej opieki. Chcąc zahartować należycie, postanowiły wychować malca po spartańsku. Latem i zimą nosił jedną i tę samą odzież, której słabą stroną były zwykle buty. Nie wiesz zapewne, jak ważną rolę w życiu biednego dziecka grają buty? Myśląc o nich z wielkim upragnieniem, spogląda na nie z zazdrością, i żeby mu wówczas dano do wyboru skarby całego świata wybrałby buty niechybnie. Tę część ubrania otrzymuje najpóźniej; koszulę, spodnie, a nawet kurtkę posiada każden berbeć mniej więcej około czwartego roku życia; nogi zaś, te nieszczęśliwe nogi dziecięce, najdłużej muszą zadawalniać się naturalną podeszwą. A nim je otrzyma, ileż to razy obietnicą wzbudzają fałszywy apetyt, ile razy służą jako bodziec do bohaterskich niemal wysiłków! Nic też dziwnego, że dzień, w którym się otrzymało po raz pierwszy nowe błyszczące buciki, stanowi epokę, że od tego dnia czuje się niepokonany wstręt do starych matczynych trzewików, stanowiących dotąd jedyne schronienie
Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/125
Ta strona została przepisana.