— Pokaż kuzyneczko ten wachlarz!..! Przez cały czas naszej rozmowy wpatrywałaś się w niego uporczywie! hm, ładne cacko! Czy wachlarze z czarnych piór modne są w tym roku? Milczysz? Wszak, moda to grunt neutralny. Znudziłem prawdopodobnie ciebie? Więc odejdę.
— Poczekaj... chwilkę jeszcze!...
— Czekam. Oh, jak tobie trudno wyszeptać to jakieś słówko! Nie zmuszaj siebie! Wiem wszystko, co możesz mnie powiedzieć. Wy ładne żony starych mężów lubicie pozować; rola rozczarowanej, zniechęconej, tak wam do twarzy! A przytem, jest to most, który budujecie zwykle między obowiązkiem i — wiarołomstwem.
— Ha, ha, dotąd nie zajmowałem się tą architekturą.
— Wierzę. W pierwszym roku po ślubie, rzadko która kobieta zdradza najwstrętniejszego nawet męża. Trzeba przecież... wyrobić sobie opinię, a potem...
— Nigdy.
— Zawsze miałaś skłonność do abstrakcyi! Po co te „nigdy“? Spójrz na tego staruszka w okularach! Łysy szkielet z czarnemi zębami, trzyma się sztywnie, mruga oczami, żeby nie zasnąć ze starości, metrykę swoją spalił dawno i od tego czasu zdaje mu się, że lata przestały istnieć. W części ma słuszność: dwudziestu ostatnich liczyć nie warto, były one ciągłą walką między drzemką starości i nałogowem pragnieniem użycia. Co on tu robi? w karty nie gra, do rozmowy nie należy? Wzruszasz ramionami! Odkryję ci sekret, jeśli naprawdę jesteś niedomyślną. Oto, oblicza, ile go będzie kosztował bal, który wyda w tym karnawale dla ciebie...
— Jasiu!...
— Cicho! to dalszy ciąg bajki: myśli o loży w teatrze, o najpyszniejszych bukietach, ba, o brylantach może!... Sądzisz, że rachunek ten mógłby prowadzić w domu? Bynajmniej! Zasnąłby przy pierwszej cyfrze: widok pięknej kobiety podtrzymuje w nim sztywność nóg i cień umysłowej trzeźwości.
Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/128
Ta strona została przepisana.