Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/136

Ta strona została przepisana.

powodu, nie śpieszy z kupieniem sobie dozgonnej towarzyszki! Ona zaś, miała do zbycia aż trzy. Ochłonęła trochę, gdy p. radca znalazł się w rzędzie konkurentów; wszystko przemawiało za nim — stanowisko, dochody, słaby charakter, nawet wiek był dość przyzwoity: wahał się między piątym i szóstym krzyżykiem. Córka nie okazała ani radości, ani oporu: pewną więc była, że ów biedak dawno się ulotnił z jej serca. Zdziwiła się trochę, gdy z wieczora przed zaręczynami Krynia weszła do sypialni; spokojna jak zwykle, w oczach tylko miała trochę dziwny wyraz.
— Mamo, ja kocham Jasia, rzekła, jeżeli pomimo miłości zostanę żoną... tego, czy będzie to... uczciwe?
W głosie jej drżała nótka jakaś najzupełniej nieznana prezesowej. Nótka taka hula sobie czasem w głuchym szerokim lesie, gdzie ptaszek dziki drze gardziel wesoło, na chwałę bożą, jak mówią prostacy! Jeżeli się wraz z mgłą połączy w cichą noc letnią, gdy ludziska usną, a drobny światek owadów huczy gdzieś w trawie, szumi w powietrzu, cieszy się może, że taki mały i taki swobodny zarazem! Drga czasem w miodem sercu — tam jej najciaśniej, i dlatego rzadko się zjawia. Poeci przezwali ją miłością i swobodą, praktyczni — szałem, fataliści — nieszczęściem, ci bodaj, że mają słuszność: nawiedzonym ciężko z nią bardzo, wyrastają też z niej prędko, niby z dziecinnej sukienki.
— Uczciwie? powtórzyła matka, unikając starannie wzmianki o miłości, ależ moja droga, ten wyraz nie jest wcale właściwy! Stosuje się do kobiet tylko w bardzo drastycznych okolicznościach... zrozumiesz to z czasem! Nawet cień nieuczciwości, nie może jeszcze padać na ciebie dziecko moje! Idź spać i bądź spokojną; wszystko minie, zapompomnisz, a... a kiedyś wdzięczną będziesz, że usłuchałaś matki.