Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/153

Ta strona została przepisana.

raz, drugi językiem i puszczał się dalej w konopie za kurą lub wróblami.
Równo z tem jak wzmagał się na siłach, coraz liczniejszy zastęp wrogów zaczął go otaczać. Do miski ze strawą najakuratniej przypisywał się Żuczek; nim chłopak jedną łyżkę przełknąć zdołał, pies wylizywał resztę, z pyskiem na ławie, wywijając ogonem, tak zuchwale w oczy mu spoglądał, że chłopak składał broń, to jest łyżkę, do próżnej misy i ustępował przed prawem silniejszego. Świnie też lubiły szturgać go nieraz, kiedy przed chatą tarzał się w piasku wraz z prosiętami; najsrożej jednak cierpiał od gęsi! Jak tylko wyjrzał z chaty na łąkę, wnet całe stado rzucało się ku niemu, a gąsior raz nawet do krwi mu głowę oskubał! Krzyczał biedak jeszcze głośniej niż w epoce ogrodowej wegetacyi, ale ratunek nie przybywał, gdyż wśród zagonów płakał już młodszy braciszek, a matka nie mogła się rozerwać na kilka części. Trzeba więc było samemu myśleć o obronie: zdobył suchą gałąź, a gdy ciągnąc ją za sobą, wyszedł naprzeciw stada, wśród gęsi podniósł się straszny harmider, na uzbrojonego wypadły ze stokroć większą zajadłością. Pawełek broń rzucił i przechylając się z nogi na nogę, jak okarmiona kaczka, ratował się ucieczką. Zemknął szczęśliwie i na długo stracił ochotę do zbrojnego występowania!
Lecz kiedy zaczął harcować na kiju, drwił już sobie z całego świata. Żuczka odpędzał bez ceremonii, bijąc łyżką po łbie, i tylko dostatecznie nasycony pozwalał wylizywać brzegi misy podczas gdy sam resztę z dna wyjadał; ze świniami nie bratał się już wcale, a gęsi pędzał przed sobą tak długo, jak mu się to podobało i byłby zupełnie szczęśliwy, gdyby nie nowy kłopot, stokroć cięższy od wszystkich dotąd przeżytych! Do braciszka przyłączyła się jeszcze mniejsza siostrzyczka, a nad całym tym dobytkiem, opiekę powierzono bohaterowi, co już wszystkich swych wrogów zwalczyć umiał! Małą trzeba było kołysać, star-