Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/169

Ta strona została przepisana.

gielskie. Czuwaliśmy tylko ja i Lola; ona wyszywała coś według zwyczaju i czasem ukradkiem rzucała wejrzenia na Lamartin’a, potem na mnie, udawałem, że tego nie widzę, nie chcąc budzić prezesowej czytałem coraz ciszej, coraz monotonniej, w końcu i Lola ziewać zaczęła. Mówią, że ma lat ośmnaście, jabym i za czternaście nie ręczył; drobna, zręczniutka wygląda jak podlotek; świeżutkie i dość sympatyczne stworzenie, z czasem ma zostać bardzo elegancką kobietką. Teraz jeszcze śmieszna trochę. Podczas gdy matka przyjmuje mię z wielką uprzejmością, ona okazuje trwogę, może ciekawość, wpatruje się szeroko otwartemi oczyma. Słyszała już zapewne, że się staram o nią jakoby rada byłaby usłyszeć coś o tem odemnie. Ile razy zostaniemy sam na sam, rumieni się, niespokojna, siedzi na samem brzeżku krzesła, gotowa odfrunąć każdej chwili. Ja tymczasem przeglądam album. Śmieję się w duchu z manewrów niepokoju i ciekawości.
Wiem, że nie oddadzą mi jej tak prędko, niech sobie podrośnie trochę, a takie pisklę gdy się raz zaplącze w miłość, to potem żadna siła wyplątać jej nie zdoła. Rozmawiam z nią tylko w obecności matki, co ją niecierpliwi rozumiem, ale udaję, że nie rozumiem! Lubię grać przy niej rolę mentora, gdy się tego najmniej spodziewa. Jestem pewny, że tymczasem mię nienawidzi! Podrażnioną łagodzę czasami długiem, trochę rozmarzonem spojrzeniem, wówczas ożywia się jak młoda kotka, tryumfuje w duchu, a może modli się na intencyę przyśpieszenia oświadczyn. Od niejakiegoś czasu przybrała tajemniczą minkę; uśmiechnięta mruży oczy, pokazując swe drobne, bardzo ostre ząbki. Jest to zapewne zabójczo-szyderski uśmiech, którym ma mię przekonać o swej obojętności, wzbudzić zazdrość, niepokój. Słowem, wyzywa na podjazdową wojnę mnie starego rycerza, okutego czterdziestoletnim pancerzem! dzięki tej zbroi, obojętny jestem na wszelkie zmiany temperatury. Wiem, że po szyderskim uśmiechu nastąpi chmurna zaduma, potem