licznie zgromadza się do mojej samotnej willi; nieraz całemi godzinami leżę nieruchomy na balkonie pod zielonem sklepieniem bluszczu i dzikiego wina; skowronki, wróble, pliszki, słowem cały beau-monde z sąsiedniego lasu urządziły sobie pied à terre na moim balkonie; widząc, że abdykowałem dla nich z roli gospodarza, traktują mię jak bałwana; skaczą po szezlongu, na którym spoczywam, po nogach, zaglądają w oczy, czekam tylko kiedy mię dziobać zaczną dotąd wyręczają ich w tem muchy i komary. W upalny spokojny dzień, roje pszczół brzęczą wśród liści, uwijają się w koło wazonów. Nie sympatyzuję wcale z tem pracowitem plemieniem. Obronić się od nich nie mogę, czekając bowiem na moją ładną lokatorkę, nagromadziłem tyle wonnych roślin, że śmiało mógłbym teraz pasiekę urządzić. Nim przybędzie, zniknie cały blask świetnie rozkwitłych kwiatów; róże już osypały; lada powiew wiatru roznosi po ścieżkach deszcz białych i różowych listków. Toż samo w miniaturze dzieje się z moim zapałem! Długi rachunek, który zmuszony byłem zapłacić wczoraj, oziębił mię znacznie; mimowoli przychodzi na myśl, czy się opłacą te kosztowne przygotowania? Przeczytałem już niejeden romans, w którym bohaterką była mężatka, nowego spodziewam się niewiele; prolog najciekawszy — zobaczemy, jak się jej uda! Tymczasem całe miasteczko kipi ciekawością. Pysznie urządzone mieszkanie, moja sława „zjadacza serc“ służą jako osełka, na których ostrzą się wszystkie obecne języki. Z początku bohaterka figurowała bezimiennie; od kilku dni wiedzą nietylko chrzestne, ale i bierzmowane imię; naturalnie, że przytem nicując ją z dobrej na złą stronę, nie zapominają kamienować litościwemi uśmiechami. Najmniej cnotliwe zawczasu unoszą fałdy swej nieskazitelności! Wczoraj niechcący słyszałem debaty, jak z nią postąpić, gdy przypadkiem pojawi się w towarzystwie? Na dziesięć głosów dziewięć gotowe były skazać ją na wieczne wygnanie, pomimo to wszystkie wzruszały ramionami w mil-
Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/172
Ta strona została przepisana.