Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/188

Ta strona została przepisana.

pójdzie za niego chętnie. Niejedna już nawet podsyłała swaty, ale Franek odpowiadał:
— Eh, będzie na to dość czasu! poco mam ten kołtun na głowę brać? Człek chce trochę swobody użyć dopókąd młody.
Swacie odchodziły z kwitkiem, a Franek używał swobody po swojemu: od rana do zmroku pracował — po wieczerzy szedł spać na siano. Czasami brał harmonikę i wychodził za wrota na ulicę. Śpiewał zawsze jedną i też samą pieśń, bo drugiej nie umiał. Zaledwie odezwała się harmonika, a już z każdej chaty wyglądały dziewczęta, niektóre doiły krowy w podwórku, a widać było jak się śpieszyły, spoglądając na wrota. Na drugim końcu wioski odzywały się skrzypce — to mularz wygrywał. Franek nadymał wargi, opuszczał rękę z harmoniką. Tamten bowiem umiał rznąć od ucha wszelakie tańce, podśpiewywał, przytupywał, na muzykę jego dziewczęta leciały jak ćma na ogień.
— Oh gra! aż dusza skacze, niech on przepadnie! Szeptały między sobą. Mularz, ze skrzypką na ramieniu, przechodził ulicę, dziewczęta szły za nim jak za czarownikiem; zasiadali wszyscy na kłodach pod lipami. Na dworze ciemniało, starzy już do snu się ułożyli, ale dopókąd nie umilkły skrzypce, żadna z dziewcząt do chaty nie wracała. Marysia też szła z innemi na kłody, przysiadywała do nocy, ale zła i markotna, bo mularz tak zawsze manewrował, żeby do niej siadać plecami, a twarzą do młodych i ładnych. Franek zostawał przed chatą; grał zcicha swoją pieśń, potem wlókł się na spoczynek. Spać lubił bardzo; w niedzielę, święta sypiał po całych dniach, a przebudziwszy się, stał długi czas z ręką za koszulą, drugą drapał się za uchem, mrużył oczy i sam nie wiedział, czy się już przebudził, czy drzemie jeszcze? Minę też miał ospałą i za młodu wyglądał jak stary; kiedy się wyspał, a było mu przytem wesoło na duszy, lubił zalecać się do dziew-