Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/194

Ta strona została przepisana.

towe nie mogły pogodzić się, przy której ma być pierwszeństwo: jedna była o wiele starszą, za drugą przemawiało bogactwo; Marysia nad obydwoma chciała rej wodzić. Jedna na drugą zrzucała robotę, każda wymawiała, że pracuje za wszystkich; matka tylko milczała i coraz w ciemniejszy kąt zasuwała się ze swoją kądzielą. Nastąpiła podjazdowa wojna kobieca: powodem sporu bywała miska, łyżka, kawałek łuczywa, tysiące mikroskopijnych przedmiotów, zdolnych urość do olbrzymich rozmiarów w oczach wojujących kobiet. Marysia służyła jako balast, przyciągający zwycięztwo na stronę, po której stała w danej chwili. Cała rodzina znalazła się wkrótce na wojennej stopie; broni dotąd nie używano żadnej: kobiety posiłkowały się przeważnie językiem, mężczyzni obiecywali użyć pięści; ojciec perswadował, uspokajał, a w końcu wynosił się za drzwi. Frankowa coraz częściej zawodziła przed chatą:
— A dolaż ty moja! a czegóż mnie licho do tego piekła przyniosło! a wolałażby ja świata bożego nie oglądać!
Franek udawał, że nie słyszy; ale kiedy raz do zwykłej litanii dołączyła i jego imię w sposób niezbyt pobożny, stanął i słuchał:
— A gdzie moje oczy były, zawodziła dalej, a czy mi ludzi nie stało, że ja za tego niezdarę szła!... lepiej byłoby dziewką zostać, niż tego hultaja swoją pracą karmić. Prędzej on śmierć swoją oglądać będzie, niż choć jeden grosz odemnie zobaczy!
Tego już było zanadto! Franek, niezdolny do parlamentarnego traktowania rzeczy, wystąpił ze zbrojnym pretestem i trzy razy tylko uderzył miotłą po plecach, baba umilkła, zacisnęła zęby, oczy błyszczały jak u dzikiej kotki.
— Wiem teraz czem gębę zamykać! rozmyślał i skrobał się w głowę, nie wiedząc, czy ma cieszyć się, czy płakać naci swoją dolą. Żonka brzydka i niezbyt młoda ani na jedną godzinę miłą mu nie była; przytem i Nastki żałował trochę; ludzie śmieli się z niej i sam wiedział, że