Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/241

Ta strona została przepisana.

zobaczy, że na drugiego okiem rzuca! Licho go przyniosło tak prędko! Jutro upoi go u Szmula... o teraz nikt mu nie zabroni szafować własnym groszem! Tymczasem wziął czapkę i milczkiem za drzwi się wysunął. Poił go przez cały tydzień. Szewc wychudł, osłabł i tak przywykł do żeńskich końcówek, że nawet na trzeźwo mylił się często. Natala chodziła jak odurzona; a chociaż teraz roboty było dużo w każdej chacie, nie najmowano jej wcale, gdyż zupełnie rozum straciła: zacznie len czesać, czy inną jaką robotę robi, wtem rzuca wszystko, wybiega z chaty i wraca pod wieczór, albo i wcale nie wraca; zbladła do reszty, oczy zrobiły się wielkie, błyszczące, a takie straszne, że gdy szła przez wioskę, baby zakrywały dzieci fartuchami, troskliwsze chowały kury i prosięta, lękając się, żeby nie „rzuciła uroku.“ Żałowały jej przytem i pocieszały po swojemu, przynosząc chleb, jadło, czasem trochę kartofli w fartuchu.
— Żeby go już raz wódka spaliła! mówiły najlitościwsze, rozwiązałby wam ręce, moglibyście za drugiego pójść i żyć nie gorzej od innych!
Słowa te kłuły ją w serce dotkliwie — milczała, czyż miała wyznać, że ten pijak milszym jest dla niej, niż własna dusza? Baby patrzyłyby na nią jak na waryatkę, przestałyby może nosić kartofle i strawę? Już i tak mówiono, że ich zły duch opętał, a cale to nieszczęście z przeklętego młyna pochodzi! Dzień za dniem przechodził, cieszyła się nadzieją, że bieda wkrótce się skończy, Michałko ledwo już nogi włóczy, zasłabnie, poleży dni kilka, a potem znowu do pracy powróci. Bolało ją to przedewszystkiem, że ludzie mieli go za ostatniego pijaka, że teraz nikt inaczej jak pijanicą nie nazwie? Oh, bo dotąd jeszcze nigdy tak długo nie walał się w karzmie? Raz nawet noc całą przespał w ulicy pod płotem! Odtąd każdego wieczora czatowała na niego przy karczmie. Bosa, w koszuli tylko i w wynoszonej spódnicy, w dziurawej chustce na plecach