Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/243

Ta strona została przepisana.

muje i ciągnie z całych sił, byle prędzej minąć ciemną, uśpioną wioskę; w chacie niech już sobie śpiewa do woli.
Baby mówiły jej nieraz:
— Po co ty go włóczysz? Niechby sobie nocował na dworze, bliżej byłoby do karczmy wracać. Nie odciągniesz od wódki... Oh nie! Tak mu już sądzono zginąć marnie!... doli swojej nikt nie przerobi! Kiwały głowami apatycznie. I w ich doli nie jedno było „sądzonem“; zło i dobro oddawna zapisane w niebie, żadna siła nie potrafi odwrócić przeznaczenia. Czasami zdawało jej się, że baby miały słuszność: że doli swojej nikt przemienić nie może... On ginie, więc i jej zginąć trzeba...; może kiedy wracając w nocy, upadną zmęczeni i zamrą, nim słonko wejdzie. A dzieciak? Przyciskała go do piersi gwałtownie:
— Oj... dola... dola... a! Czy ja w taką czarną godzineńkę rodziła się... czy mi już tak sądzono całe życie przez łzy na Boży świat patrzeć... a!...
Marcin zachodził do niej każdego wieczora, lub zrana, gdy Michałko wpół martwy leżał na łóżku, przykryty dziurawą siermięgą żonki i swoim czarnym surdutem; gawędy między niemi nie było żadnej; najczęściej usiądzie przy drzwiach na ławie i patrzy jak ona kądziel przędzie, albo z chłopaczkiem w ramionach siedzi odrętwiała, wpatrzona w ciemny kąt izby. Serce go boli, gdyż widzi, że wychudła, znędzniała jak po ciężkiej chorobie i siebie przeklina w duchu; ale jak pomyśli, że Michałko trzeźwy do roboty zasiądzie, ona zaś przy nogach jego, znowu z czoła włosy odgarniać będzie, gadać i śmiać się po dawniejszemu, w chacie zapanuje spokój i zgoda... Wówczas krwawa zazdrość serce mu oblewa, w głowie szumi, a w piersiach tak wszystko drętwieje, że mu nie żal nikogo prócz siebie. Traktował Michałka codzień kwaterką lub czarką tylko, byleby pokosztował, resztę już tam sobie dokupi; a gdy spostrzegł, że szewcowi na policzki występował chorobliwy rumieniec, uszy i koniec nosa poczerwieniały, wysuwał się