Nie zdążył jeszcze wydostać cygara, a już sześć zapalonych cygar i papierosów, jak sześć luf zwróciło się w jego stronę. Przyjął pierwsze z brzegu, zapalił swoje i skinąwszy głową, zeszedł po stopniach dzielących werendę od parku. Jasna noc letnia napełniała park szarym zmrokiem; ulice wyglądały jak tunele o ciemnych wonnych ścianach, przysłonięte w górze krzyżującemi się gałęziami rozłożystych drzew, przez które migały tysiące gwiazd, a gdzieniegdzie wśród gałęzi, majowe robaczki płonęły jakiemś tajemniczem światłem. Jenerał szedł czas jakiś bezmyślnie z cygarem w ustach, poprawił rękawiczki, klepał się po żebrach, w końcu myśl rozpraszana samotnością zaczęła fermentować.
— Spałem dziś zadługo po obiedzie... to źle! W nocy spać nie będę... chyba że się zmęczę przechadzką! Wątpię jednak, przeczuwam, że będę miał noc złą! I w żołądku niedyspozycya jest... maleńka! Ale od czego? Zdaje się, nie jadłem nic, coby ją wywołać mogło? Trochę zupy, pieczyste, kompot... rzeczy lekkie i strawne... Wzruszył ramionami. Hm, może jagody? Zjadłem kilka truskawek... Nadal trzeba będzie i tego się wystrzegać! Westchnął. Teraz na wieczerzę jeden kotlecik cielęcy i trochę szparagów... kotlecik i szparagi... nic więcej, dobrze byłoby i od tego się wstrzymać? Głos wewnętrzny oparł się stanowczo tej propozycyi. No, niech tam! kotlecik i trochę szparagów — wina żadnego, lepiej pół kieliszeczka koniaku!... Za dni parę zacznę kuracyę, trzeba dobrze usposobić żołądek! Żebyż ten gap nie zapomniał wygrzać flaneli na nogi! Wczoraj położyłem się w zimnej pościeli! Z nogami źle!... kostnieją! W kaloszach zawiasy się popsuły... Starość! Uśmiechnął się. Starość to szlafrok życia; wygodna rzecz byłaby, żeby zdrowie służyło! Przy ostrożności, jeszcze takich latek dwadzieścia przetrwam! Żeby tylko trawienie uregulować!... trawienie to grunt! Za mało myślałem o tem dawniej! Oh, si jeunesse savait! Teraz może już zapóźno!
Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/267
Ta strona została przepisana.