Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/279

Ta strona została przepisana.
BEZ POWROTU.


Pierwszy to raz może, od czasu istnienia Wileńskiego hotelu, pokój pod nr. 43 na trzeciem piętrze miał stałą lokatorkę przez cały tydzień. Dotąd bowiem przeważnie mieszkały tam myszy, trochę stonóg, much bez liku i wiele innych owadów. Nie oczyszczano go nigdy: po kątach i nad piecem zapas pajęczyny, żółte w czerwone pasy, obicie pociemniało od kurzu, zielona sofa i kilka krzeseł wypłowiały oddawna. Zimą piec swędził, latem zaś przez okno, osłonięte tylko tiulową firanką, słońce cały dzień słało się jasną płachtą na zakurzonej posadzce, napełniając izbę zabijająco dusznem powietrzem. Pokój był jakby dalszym ciągiem lokajskiej izby, oddzielony od niej przepierzeniem z desek. Przez drzwi ozdobione szparą dochodził tu zapach tytoniu, nafty i szuwaksu, w nocy zaś słychać było chrapanie czterech drabów śpiących za przepierzeniem, a że pokój bardzo rzadko bywał zajętym, lokaje wysypiali się na łóżku, posiadającem brudny materac i na niby sprężynowej sofie. Mieli tu swoje składy za piecem i w szufladach; tu ukrywano kontrabandę, w postaci butelek z piwem, bochenków chleba i innych zapasów zdobywanych u gości lub w bufecie. W każdym hotelu jest taki pokój; na dochód z niego właściciele liczą tylko podczas