Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/295

Ta strona została przepisana.

położeniu chwytają pierwszą lepszą pracę, byleby mieć kawałek chleba, wiedziała o tem, ale siebie uważała za wyjątek. Młodość przepędziła w dostatkach, była żoną znakomitego człowieka, należało się jakieś wybitniejsze stanowisko. Z chciwością odczytywała nazwiska kobiet odznaczających się w świecie literackim lub artystycznym; udzielane im pochwały wprawiały ją w zachwyt; czuła się zadowoloną, że jakaś kobieta dosięgła celu, do którego i ona podążyć zamyśla: widoczny przykład oświecał drogę, a tem samem czynił ją jakby łatwiejszą. Należało zacząć, zapas pieniężny zmniejszał się z dniem każdym. Do nauczycielstwa miała wstręt, poważnej nauki lękała się, potrzebowała zarobku i choć odrobinę sławy na początek. Przechodząc ulicą zatrzymywała się przed każdą wystawą księgarską, z tej sttony czekała natchnienia; w końcu kupiła nową powieść francuzką i postanowiła przełożyć. Świetna myśl, natchnienie raczej! Droga z księgarni do domu wydała jej się nieskończoną. Kupiona książka paliła ją. Jak można było niepomyśleć o tem wcześniej. Wszak jeszcze za życia męża mogłaby się tem zająć, przyspożyłaby dochodów, a dziś miałaby już ustalony zarobek i sławę. Idąc wrzała z niecierpliwości, żałowała każdej straconej chwili. Przyszedłszy, nie zdążyła zdjąć kapelusza i rękawiczek, odrazu zabrała się do rozcinania kartek; przerzuciła książkę, czytać nie mogła; w myślach tworzyło się mnóstwo świetnych projektów. Już przekład dokonany wybornie. O nie! już kilka, kilkanaście powieści, broszur, nawet dzieł poważnych, przetłómaczyła z różnych języków, chociaż umiała tylko dwa i to niedokładnie, już jest zasypywaną propozycyami, nie może podołać pracy, już... oh, w głowie się mąci, gorączka ogarnia! Przez całą godzinę biegała po pokoju fantazyując coraz dziwaczniej. Książka leżała na stoliku, przechodząc brała ją do ręki, przerzucała bezmyślnie i chodziła znowu. Chwilami szeptała coś do siebie, uśmiechała się, albo potrząsała głową w rozkosznem