między niemi tylko chwilowo! Nadszedł wieczór, mający rozstrzygnąć o jej artystycznej karyerze.
Przed wyjściem z domu kazała napalić w piecu; w najcieplejszym kącie ustawiła fotel i stoliczek z przyborem herbacianym i zapaloną lampą; chciała znaleźć wszystko na miejscu, niby przygotowane czyjąś troskliwą ręką. Pokój czysty, jasny i ciepły robił mile wrażenie, z przyjemnością myślała o tem, że wróci zmęczona, rzuci się na sofę, odpocznie trochę, potem zaś włoży flanelową bluzę i zasiądzie do herbaty. Nowe zajęcie dawało jej określone stanowisko; była zadowoloną. Gdy wsiadła do dorożki, serce biło spokojnie; widziała siebie w greckim stroju: czerwona draperya obszyta galonem, spięta na obnażonem ramieniu. Strój ten miała już wczoraj na ostatniej próbie, dotąd jeszcze czuła dziwny chłód na rękach, szyi, na piersiach; zdawało jej się, że od wczoraj miała na sobie lodowatą skórę, której żadnym sposobem ogrzać nie mogła, że wszystka krew z obnażonych ramion zbiegła do policzków. Przyciskała dłoń do twarzy i coraz niespokojniej wyglądała z dorożki. Teatralna atmosfera uspokoiła ją, w głowie szumiało, oświetlenie i dekoracye skakały przed oczyma, nie słyszała muzyki, nie wiedziała nawet czy śpiewa, czy tylko stoi z otwartemi ustami, obnażona do połowy w greckim kostiumie. Śpiewała lepiej niż zwykle, a że była ładną, dzięki reżyseryi, znalazła się na frontowem stanowisku przy lampach, które dozwalały widzom dostrzedz każdą żyłkę na jej szyi i ramionach. Stała jak w płomieniach; zdawało jej się, że wszystkie binokle zamieniły się w ogniste płomyki, które liżą jej twarz, plecy i piersi, palą w stopy. Zacisnęła pięści; chwilkę jeszcze, a uciekłaby za sceny, albo przynajmniej zakryłaby oczy rękami. Z żalem, z wściekłością jakąś zerwała w garderobie ten strój przeklęty; nie spostrzegła, jak się znalazła na ulicy; odetchnęła całemi piersiami; cuchnąca atmosfera wydała się świeżą orzeźwiającą, w porównaniu z piekłem, z którego uciekła.
Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/298
Ta strona została przepisana.