Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/306

Ta strona została przepisana.

bródkiem, elastyczny, wytwornie grzeczny uśmiechał się mile, przełykając pochwały pochlebstwa. Jako plenipotent hrabiego, miał sposobność przyjrzeć się wielu osobistościom, wyrobić gust wykwintny; małpował wybornie pańskie salony, w kierunku tym doskonalił się z każdym rokiem, w końcu stanął u zenitu i — spoczął. Teraz zajmowała go jedynie kombinacya woni: gabinet pachniał wybornem cygarem, salon kwiatami, jadalnia niczem, sypialnia czystą bielizną i skórami, dwa malutkie saloniki wahały się między cygarem i kwiatami. Muchy, wszelkie owady karane były śmiercią; z żyjących, oprócz lokaja, miał tu wstęp wolny ponter, on jeden wysypiał się na dywanach pod stołami, na kozetkach, fotelach, otomankach i na pańskiem łóżku, on też zakłócał czasami porządek zapachów; ale to zdarza się i w hrabiowskich salonach. Gilewicz nigdzie nie był tak szczęśliwym, jak w swem malutkiem królestwie. Gdy po kilkodniowej podróży z powodu interesów wrócił do domu i zmieniwszy ubranie — w pantoflach, bez krawata, bez kamizelki, w letnim rozpiętym surducie zasiadł w fotelu, zdawało mu się, że jest w raju; przymykał oczy i marzył — cicho, miękko, pachnąco... przed nim szklanka wybornej herbaty i jeszcze wyborniejsze cygaro. W tym roku obok sypialni urządził wannę; fakt ten drobny na pozór, jeszcze silniejszym węzłem połączył go z ukochanym domkiem. Na szczęście nie myślał o śmierci, w przeciwnym razie urządziłby tu sobie gdzieśkolwiek grobek niewielki, ale cichy, miękki, pachnący, tylko bez cygara i herbaty.
Lipska, gdy się znalazła w saloniku, doznała przyjemnego wrażenia: zmrok, woń kwiatów, wytworny komfort zlewały się rozkosznie. Przez chwilę stała na środku wodząc zdumionym wzrokiem. Nikt nie wyszedł na jej spotkanie; tylko, gdy przestąpiła próg werendy, ponter podniósł się ociężale i poszedł przed nią do salonu, ztamtąd do dalszych pokojów; tym sposobem oznajmiał panu o gościach. Nie zdążyła jeszcze rozejrzeć się dostatecznie, gdy pies