Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/309

Ta strona została przepisana.

— Wiec to taki interes! Cha, cha, cha, o moje ty caceczko! Jakże można nieznać najbliższych stosunków rodzinnych! Żartujesz sobie chyba ze mnie starego. Wszak masz brata stryjecznego. Co? Masz czy nie? Co? Cha, cha, zapomniała, jak honor kocham. Te piękne kobietki są wyborne, w najlepszym razie pamiętają o swoich wielbicielach tylko.
— Co pan mówi? — szepnęła jak odurzona.
Śmiał się przeciągłym, wymuszonym śmiechem, widocznie zostawił jej chwilę do oswojenia się z nowem położeniem. Uspokoił się wreszcie, pochylony ku niej, patrzał w oczy i mówił zwolna, dobitnie, jakby wykładał lekcyę.
— Wuj pani miał brata oficera. Nie znali się prawie gdyż ten ożenił się bogato, żył w wielkim świecie i umarł przed trzydziestu laty. Po nim został syn jedynak, dziś śliczny huzar, grand seigneur, elegancki panicz, i ten według prawa jest sukcesorem. Dom, ogród, wszystkie sprzęty są jego własnością. Zawiadomiłem go o tem natychmiast po śmierci starego; zdziwił się zapewne otrzymawszy sukcesyę po stryju, którego na oczy nie widział, ale natychmiast przysłał mi formalną plenipotencyę, upoważniając do sprzedania fortuny spadłej niby z niebios. Kupuj pani — dodał żartobliwie — krewni mają zawsze pierwszeństwo w takich razach. Cóż znaczy ta zdziwiona minka? Czy w istocie nie znasz pani swego kuzyna?
Czy go nie zna? Ależ ona nigdy o nim nie słyszała To jest, niegdyś, przed laty, matka jej wspominała, że miała brata, który się ożenił z cudzoziemką, zmarł młodo, i odtąd wszelkie stosunki z pozostałą rodziną zostały zerwane. W starym albumie widziała niegdyś fotografię wojskowego, obok pani z małpią twarzą, w szerokiej sukni, w bufiastych rękawach, która trzymała na kolanach pyzate maleństwo z dużą główką, bez włosów, z rączkami jak u lalki. Maleństwo to wyrosło na ślicznego huzara i stało się prawym sukcesorem nieznanego stryja. Z początku