Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/75

Ta strona została przepisana.

kiem chodziło o chleb dla ust, co z przyczyny mojej nieraz może głodem marły!...
— Po ukończeniu, pani myśli zamieszkać w N.?
Potrzęsła głową przecząco.
— Tu punkt dobry, ożywiony, na takie miejsce dużo amatorów się znajdzie, ja sobie wybiorę biedną jaką odosobnioną okolicę... mnie tak mało potrzeba teraz. Żebym tylko zaufanie wzbudzić potrafiła! Na nas patrzą jeszcze jak na dziwolągów... wiem o tem. Biednych wogóle łatwiej zdobyć sercem niż nauką... postaram się jedno z drugiem połączyć... Może potrafię być użyteczną... może i sobie choć skromną niezależność zdobędę... Wówczas cel mój będzie osiągnięty. Tylko mego staruszka nigdy już przy sobie nie ujrzę!...
Słowa te płynęły prosto z serca. Ta kobieta chyba nigdy w życiu nie nauczy się igrać frazesem! A więc wierzyła w swoje siły? Szczęśliwa! Był czas, kiedy i ja tę wiarę wyznawałem.
Pociąg świsnął na stacyi; całe towarzystwo weszło na platformę, zaczęły się pożegnania i ja pożegnałem swoją Terenię. Swoją — bo w tej chwili prócz mnie nie miała może nikogo, ktoby jej wyrzekł serdeczne: „Bądź zdrowa! Niech ci siły wystarczą do końca! A że wystarczą, pewny tego jestem, hartowałaś je w ogniu szyderstwa i nędzy.“
Pociąg odjechał. Długo towarzyszyłem mu myślą!
Studyowałem dotąd kobiety ze strony estetycznej i posagowej jedynie. Nawet w zapalonych czasach młodości, gdy burzyłem świat stary, a na miejscu jego wznosiłem kunsztowną budowę, otwartą ze wszech stron na wiatry tolerancyi, oświaty, swobody i równości, nawet przy tej budowie naznaczyłem kobiecie rolę bardzo skromną; brzydkim pozwalałem nosić wodę i glinę miesić, ładne skazywałem na pielęgnowanie kwiatów w cieplarniach. W późniejszych czasach, gdy już świat zostawiłem na dawnem miejscu, pozwalając mu starzeć się do końca, w pismach