Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/82

Ta strona została przepisana.

— Być może; ja trochę inaczej na to patrzę. Nie powiem, żeby mi robiło wielką przyjemność błyszczeć w toaletach, kupionych za wygrane, albo... wydarte pieniądze.
Pięści p. Fortunata ścisnęły się mimo woli, usta usiłowały uśmiechać się grzecznie.
— Więc „z pijawki społecznej“ pasujesz mię na zdziercę! Cha, cha, zabawne, jak honor kocham.
Kobieta zżymnęła się ze wstrętem.
— Dokąd ta rozmowa ma nas zaprowadzić? — spytała, patrząc ponuro w ogień; wszystko co miałam ci do powiedzenia, powiedziałam, już dawno przez ten rok wspólnego pożycia z początku z pieszczotą... z prośbą, potem z żalem... z oburzeniem nakoniec! Używałam wszelkiej mowy, na jaką stać serce człowiecze — oprócz szyderstwa nie wywołałam... nic! Postanowiłam nigdy z tobą o tem nie mówić...
— Rozsądne postanowienie! trzeba było od tego zacząć, a uniknęłabyś wielu niedorzeczności. A teraz jako pierwszy krok na drodze rozsądku, nie odmawiaj mojej prośbie — toaleta się znajdzie, w najskromniejszej sukni nawet będziesz dostatecznie piękną!
— I ty tego chcesz koniecznie? — spytał zcicha, wpatrując się mu w oczy.
— Chcę, pragnę! — odrzekł z pośpiechem, twarz ożywiła się, sięgnął po rękę żony. Ona cofnęła rękę i spoglądała na niego z dziwnym uśmiechem.
— Sama przyznasz mi słuszność, ma chère! Jeżeli tylko zastanowisz się nad tem bez... przesądów — mówił zwrócony ku niej. Kilka słów, wymówionych przez ciebie, zrobi więcej, niż moja prośba najusilniejsza... wiesz przytem, że ja prosić nie lubię... oszczędzisz...
— Dosyć! — przerwała kobieta, głos jej zadrżał, w oczach błysnęła obrażona duma; powstała, przez chwilę pasowała się z sobą, chcąc stłumić gniew wrący w sercu. Dosyć — powtórzyła spokojnie, wiem wszystko, co chcesz powiedzieć! Wspomniałeś już przed kilku dniami, że powinnam ci...