Strona:Ozimina.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.

— To-to! Panowie żandarmy i barońskie drzwi wyważyć gotowi, gdy trzeba.
— Aj, aj, panie baronie! — pogroził mu psotnie palcem.
By wnet potem wypchnąć go na pokoje, na znak, że woli sam tu czoło stawić i sprawę łagodzić. Poczem sięgnął flegmatycznie po szynel, rzucony poprzednio kłębem na krzesło.
I wówczas dopiero zwrócił się do barońskiego »człowieka zaufania«  , stojącego sztywno z zakrzepłą twarzą i brodą.
— Otwórz.