Strona:Ozimina.djvu/243

Ta strona została uwierzytelniona.

ukochanie życia w miłość złą, ponurą, przewrotną!... Trzeba ten zapóźniony romantyzm maruderów cywilizacyi: tę ideologię pesymizmu przy robocie podpatrzeć — nad formowaniem dusz młodych. Jest czem się przerazić! Bo wszystko, co się rzekło, to wciąż jeszcze ta prawa, wysoce idealistyczna strona medalu. Lewym, niechybnym odpowiednikiem jest równocześnie spotęgowanie nieodporu na wszelkie pobudki i podniety życia, aż do bezładu wrażliwości, — przy zawsze »złem sumieniu« idealisty. — Ponure zaznania zapowiadają się tak spreparowanym przez pesymizm duszom... A klucz mistycznych tajemnic pracuje w nich tymczasem wciąż: dociera do najbardziej utajonych zakamarków smutku, sumienia, beznadziei, białej ekstazy i czarnej perwersyi! — Zbawienie nas wszystkich leży na dnie tej »tajemnicy«. Abrakax!
I usłyszała śmiech tak nizki, że zda się tylko w piersi dudniał pod jadowity grymas warg.
— To ostatnie słówko jest czarnoksięskie, — parsknął za chwilę, może być i purpuratowe, ponieważ nic znaczyć nie raczy. — Czytałem, u tegoż misyonarza, że czarodzieje, czy też kapłani zdegenerowanych szczepów...
Lecz tu ona zatrzepotała się cała jak ptak w bezradności ostatniej. I odwróciła się twarzą do ściany, przylgła do niej czołem, uszy oburącz przysłaniając.
— Niech pan zamilknie! — Ja nie mogę tego słuchać! I nie chcę!...
Zbliżył się do niej i pochylił nad uchem. Poczuła z tyłu na szyi suche muśnięcie baków.
— Oto, jak czuwają hyeny pesymizmu i szakale cnoty