Za pochodem obcych pielgrzymów czyniła się tymczasem procesya coraz liczniejsza. Wszakże więcej od ich niezrozumiałych psalmów, nazbyt uroczystych dla ciekawości widzów, działały w ciżbie swoich żale i miotania się owej baby histerycznej, która wzięła na się niespodzianie rolę pośrednika i tłumacza pobożnych intencyi obcych ojców brodaczy. Wywodząc z żałośliwemi przeklęństwy wszystkie krzywdy i pohańbienia nędzy, objaśniała swoich, że ci ojcowie pobożni świat na pokutę wzywać idą: — Antychryst świat ma skończyć, jakby na złość bogaczom i krzywdzicielom wszelkim. I jak oto w aurze miejscowej przeinaczał się wmig ponury Demiurg herczyi stepowej w mściciela krzywdy ludzi pognębionych.
Mężczyźni słuchali niechętnie tych miotań się baby. Wszczynali natomiast między sobą gawędy zaciekawień: »Księży, ni popów całkiem oni nie znają; sami sobie popią«. Ktoś tam urągać począł na księże »mamroty« — »kosztowne bardzo«.
I wszczęły się pomruki.