Strona:Ozimina.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

lach za całą odpowiedź. Nie lubiła żadnej przesady, a tej kobiecej, to już instynktownie znosić nie mogła. Zresztą gdyby jej taniec chwalił mężczyzna jaki, słuchałaby pewno uchem czujnem, ale kobieta, chwaląca wdzięki innej, to był dla niej sąd żaden i egzaltacya tylko.
— Niech się pani nie gniewa, — głaskano ją po ręku, widząc Niny sztywność wobec tych pochwał. — Ja tak ździczałam, tak od ludzi odwykłam, że mam wrażliwsze spojrzenie na to wszystko od innych. I za nic na świeciebym tu nie przyszła, gdyby nie Lena poczciwa, która mnie siłą prawie do siebie ściągnęła, mówiąc, że mnie to właśnie uleczy. I miała słuszność: Ale, prawda, jaka Lena jest piękna, jaka wspaniała! — O, ja mogę zrozumieć nieboszczyka Woydę, — westchnęła.
I zapatrzyły się gdzieś nagle, zaszkliły jej ciche fioletowe oczy.
Nina na tajniki cudzych sentymentów czujna po kobiecemu jak detektyw, spoglądała z pod oka na tę skromną i wątłą osóbkę, nie biorącą udziału w zabawie i rozpływającą się w ubłożeniach i tęsknotach cichych. Leczy się tam nie wiadomo z czego, — »ze ździczenia« powiada sama.
— Gdzie pani była ostatnimi czasy? — zagadnęła ją tedy.
— Dziwnie mi przed panią o tem właśnie mówić, — odpowiedziała ze swym dobrotliwym i jednostajnym uśmiechem. Mnie wczoraj dopiero puszczono.
— Skąd? — Niecierpliwiła się Nina.
— No, z więzienia, — kończyła zdziwiona potrzebą tak wyraźnych tłumaczeń.