Strona:Ozimina.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

a hazard i wyzwanie, fascynujące dusze młode, wyrosłe w pognębieniach duszy a gnuśności okolnej.



W sali bilardowej, służącej zarazem jako gabinet do palenia zbierali się panowie, prostując swe członki, oraz instynkty po nazbyt długiej wobec dam gentilezzy. W szerokiej tedy niedbałości ruchów i w pilnej potrzebie opowiadania sobie rzeczy sprośnych zawiązywały się przy papierosie łatwe kamractwa: brudne gniazda męskiej plotki, pierwsze instancye życiowego sądu, przez które przechodzi imię każdej kobiety z towarzystwa.
W żółte stożki światła nad zielone sukno bilardu wychylały się tymczasem głowy na potylicach od pomady lśniące i krótkie przy nich rzuty ramion. Słychać było kul grzechot, stukanie liczników, czasem jakieś urywkowe słowa w echowym wtórze ust innych, w dziwnie upartych glosolaliach i przyśpiewach nieustannych: dymna atmosfera ekskluzywnie męskiej czczości w koncercie wygłosów bezmyślnych.
W kącie pod oknem zebrała się inna gromadka. Tam zwracał uwagę ktoś o wyglądzie nieco zakrystyańskim wobec frakowych panów: — jegomość w tużurkowym stroju o szerokim, szpakowatym zaroście wokół kościstej twarzy. Uwijał się koło niego zabiegliwie i opowiadał coś żwawo nizki blondynek z bródką francuską i paryskim pośpiechem w mowie i gestach. Rozpowiadał z entuzya-