wania. Gdy niewolnik trzymał miecz zręcznie i dość silnie, jedna chwila kończyła wszystko. Cinna chwycił się tej myśli, lecz, gdy już prawie postanowił pójść za nią, powstrzymał go dziwny sen. Oto zdawało mu się, że, gdy przewożono go przez rzekę, spostrzegł na drugim brzegu swój niepokój w postaci wynędzniałego niewolnika, który, skłoniwszy mu się, rzekł: «Uprzedziłem cię, by cię przyjąć». Cinna zląkł się po raz pierwszy w życiu, zrozumiał bowiem, że, skoro o pogrobowym istnieniu nie może myśleć bez niepokoju, to pójdą tam we dwóch.
W ostateczności, postanowił zbliżyć się do mędrców, od których roiło się Serapeum[1], sądząc, że może u nich znajdzie rozwiązanie zagadki. Ci wprawdzie nie potrafili nic mu rozwiązać, ale zato mianowali go «τοῦ μουσείου»[2], który to tytuł przyznawali zwykle Rzymianom wysokiego rodu i znaczenia. Narazie mała to była pociecha, i stempel mędrca, dany człowiekowi, który nie umiał sobie odpowiedzieć na to, co go obchodziło najżywiej, mógł wydawać się Cinnie ironją — przypuszczał jednak, że Serapeum może nie odrazu odsłania całą swą mądrość — i nie tracił zupełnie nadziei.
Najczynniejszym między mędrcami w Aleksandrji był szlachetny Tymon Ateńczyk, człowiek możny i obywatel rzymski. Mieszkał on od kilkunastu lat w Aleksandrji, dokąd przybył dla zgłębienia tajemni-
Strona:Pójdźmy za nim (Sienkiewicz).djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.