Ta strona została uwierzytelniona.
Chłop na łany wyszedł z kosą... istna śmierć!
Istny szkielet, chylący się pośród zbóż...
Stanął... patrzy... kiwa głową: „Któż wie, któż,
Czyli z korca wysianego zbiorę ćwierć”...
„Nie usiecze... owies mały... liche źdźbła” —
Prasnął kosą, aże brzękła — rzucił sierp:
„Dał ci Pan Bóg marne życie... a ty cierp!”
Zęby zaciął — na powieki trysła łza...
I potoczył łzawem okiem w ciemną dal:
„Przyjdzie zczeznąć... Ha, no darmo! To i cóż?
„O mnie mniejsza — ino dzieci... dzieci żal!..”
I do serca pchał się gwałtem dziwny lęk —
I poleciał niesłyszany, cichy jęk
Po ugorach i po szarych łanach zbóż...