Strona:Płomienie (Zbierzchowski).djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.
SZARŻA UŁANÓW WĄSOWICZA.


I.


Przez świtu róż,
Przez rośną błoń,
Po rozmodlonym lesie
Echo trąbki się niesie...
Na koń! na koń!!
Co? już?!
Sen ciężkie klei powieki,
Gwiazdy zaledwie gasną,
Ranek jeszcze daleki;
Mgła się snuje przez pola,
Niech to pioruny trzasną!
Oto żołnierska dola!

Armaty grają — słysz!
Bracie z leża się zwłócz,
Krótkie przetarcie ócz,
Na piersiach szybki krzyż
Zamiast rannej modlitwy.