Królowa zna doskonale tę idée fixe swojego męża i wie, że widywanie nuncyusza poza najoficyalniejszymi stosunkami będzie wprost niemożliwością. Jako jedyny sposób poczyna niewyraźnie majaczyć w jej główce: Wyprawić Jasia w podróż. Ale gdzie?
W tej chwili książę jakby odgadując myśli królowej począł mówić jak o rzeczy najnaturalniejszej, że zapewnie król wybierze się w tym czasie do Wiednia, że zapowiada się tam właśnie wielki zjazd monarchów celem obrony chrześcijaństwa, że jest to idealna sposobność do zaopatrzenia się we wszelakie biżuterye, gdyż Wielki Wezyr prowadzi ze sobą 300 żon pokrytych od stóp do głów drogiemi kamieniami. Nuncyusz wspomniał mimochodem, że w razie pomyślnego wyniku całej akcyi, wyniesienie Polski do godności cesarstwa byłoby dla Ojca Świętego drobnostką, że on sam najchętniej pojechałby do Wiednia, ale sprawy kościelne zatrzymują go na dłuższy czas w Krakowie itd.
Królowa słuchała księcia bijąc się z myślami. Słowa nuncyusza — szczególniej te, które niewypowiedziane ustami czytała w jego oczach, otwierały przed nią niespodzianie, a czarowne horyzonty. Z drugiej strony, nakłanianie króla do wyprawy wiedeńskiej byłoby zdradą całej dotychczasowej polityki Marysieńki, której najwyższą nagrodą miało być w jej marzeniach otworzenie niemiłosiernie dotąd przed nią zamkniętych salonów wersalskich. Królowa zamyśliła się głęboko.
Zresztą Jego Świątobliwość nie kładł bynajmniej na punkt ten nacisku, przeciwnie, robił wrażenie człowieka, który daleki w tej chwili od wszelkich politycznych kombinacyj oddaje się urokowi sam na sam z piękną kobietą. Rozmowa stawała się coraz
Strona:PL-Boy-Igraszki kabaretowe.djvu/094
Ta strona została uwierzytelniona.