Daruję wam te wszystkie szczegóły, których pełno znajdziecie w powieściach, w dawnej komedji i w życiu. Skoro usłyszałem gospodarza, jak wykrzyknął po raz dziesiąty: „Djabli ją wynieśli na ten próg przeklęty!“ przypomniałem sobie Molierowskiego Harpagona[1], gdy powiada o synu: Po kiegóż djabła łaził na ten statek? I pojąłem, że nie tylko chodzi o to aby być prawdziwym, ale że trzeba też być zabawnym; i to jest przyczyna, dla której, po wiek wieków, powtarzać będą: Po kiegóż djabła łaził na ten statek? odezwanie zaś mego wieśniaka: Djabli ją wynieśli na ten próg przeklęty! nie przejdzie nigdy w przysłowie.
Kubuś nie zachował wobec pana względów jakich ja przestrzegam wobec ciebie, czytelniku: nie opuścił najmniejszego szczegółu, narażając go zgoła na niebezpieczeństwo powtórnego zaśnięcia. Skończyło się na tem, iż, jeżeli nie najzręczniejszy, to w każdym razie najsilniejszy z chirurgów utrzymał się przy pacjencie.
Czy może (powiecie) masz zamiar rozkładać w naszych oczach lancety, wrzynać je w ciało, wypuszczać krew i kazać nam oglądać operację? Czy może, pańskiem zdaniem, byłoby to dziełem arcydobrego smaku?... Dobrze więc, daruję wam ostatecznie operację; ale pozwólcie przynajmniej Kubusiowi powiedzieć swemu panu: „Ach, panie, to są straszliwe rzeczy naprawianie strzaskanego kolana!...“ Panu zaś odpowiedzieć jak wprzódy: „Ech, Kubusiu, żartujesz chyba“... Czego zaś za wszystkie skarby świata, nie zgodziłbym się zataić, to tego, iż, zaledwie pan
- ↑ Omyłka ze strony Diderota. Nie Harpagon ale Geront, w Szelmowskich sztuczkach Skapena, Akt II, scena 11.