zegarka, ale to nie ten...“ i dalej człapał drogą, ciągle wolnym truchcikiem. Gdy tak jechał, nagle zdało mu się, iż widzi napisane w górze, że zegarek ofiarowany przez tego człowieka jest tożsamym z zegarkiem jego pana. Nawraca tedy i rzecze: „Pokażno, przyjacielu, ów zegarek w złotej oprawie, mam jakieś przeczucie że mi się nada.
— Na honor, odparł przekupień, nie dziwiłbym się: piękna, bardzo piękna sztuka, prawdziwy Juljan Le Roi[1]. Ledwo parę chwil jak go mam w posiadaniu; nabyłem go ot, za bezcen, ustąpię też niedrogo. Lubię zysk mały a częsty; ale teraz lichy czas na interesa: mogę ze trzy miesiące czekać na podobną gratkę. Wyglądasz na poczciwego człowieka; wolę abyś pan skorzystał, niż kto inny...“
Tak gwarząc, przekupień ułożył kramik na ziemi, otworzył go i wydobył zegarek, który Kubuś poznał natychmiast i bez zdziwienia; o ile bowiem nigdy się nie spieszył, o tyle dziwił się rzadko. Obejrzał dobrze zegarek: Tak, powiedział sobie w duchu, to ten... Do przekupnia zaś: „Masz pan słuszność, ładny, bardzo ładny i wiem że chodzi doskonale...“ Następnie, wpuszczając go do kieszonki, rzekł: „Przyjacielu, ślicznie dziękuję!“
— Jakto, ślicznie dziękuję?
— Tak, to zegarek mego pana.
— Nie znam żadnego pana, zegarek jest mój, kupiłem go i zapłaciłem w gotowiźnie...“
I, chwytając Kubusia za kołnierz, zaczął się z nim szamotać. Kubuś rzuca się do konia, chwyta pistolet z olstrów i przykładając do piersi kramarza, woła: „Umykaj, albo zginiesz“. Kramarz, przerażony, porzuca
- ↑ Słynny zegarmistrz współczesny.