nica wielkiego zwoju, lub też tego co jest zapisane w górze.
PAN. — Mam nadzieję...
Koń Kubusia nie pozwolił panu dokończyć; jak błyskawica, nie zbaczając na prawo ani na lewo, pomknął prościutko gościńcem. Kubuś znikł bez śladu, pan zaś, przekonany iż droga kończy się niechybnie u stóp szubienicy, trzymał się za boki od śmiechu. A ponieważ Kubuś i jego pan warci są coś jedynie razem, a nic rozdzieleni, tak samo jak Don Kiszot bez Sanszy, i Ryszardet bez Ferragusa, czego nie zrozumiał dostatecznie spadkobierca Cerwantesa i naśladowca Arjosta[1], monsignor Forti-Guerra, pogwarzmy sobie tedy, czytelniku, dopóki znów się nie połączą.
Gotów jesteś wziąć historję kapitana Kubusiowego za bajkę, i będziesz w błędzie. Zaręczam ci, iż, dosłownie tak jak on opowiadał swemu panu, ja słyszałem ją, nie pomnę już którego roku, u Inwalidów, w dzień świętego Ludwika, przy stole niejakiego pana Saint-Etienne, majora, komendanta zakładu. Opowiadający, który mówił w obecności wielu innych miejscowych oficerów, świadomych owego zdarzenia, był osobistością poważną i nie wyglądał bynajmniej na żartownisia lub łgarza. Powtarzam tedy na ten raz i na przyszłość: bądźcie ostrożni, jeżeli, w toku gawędy Kubusia i jego pana, nie chcecie wziąć prawdy za zmyślenie i zmyślenia za prawdę. Ostrzegłem was wedle sumienia, a teraz umywam ręce. — Oto, powiecie mi, dwóch tęgich oryginałów! — I to budzi waszą nieufność? Po pierwsze, natura jest tak rozmaita, zwłaszcza co się
- ↑ Avellaneda ogłosił w r. 1614 mało wartościowy utwór, zawierający dalszy ciąg przygód Don Kiszota. Forti-Guerra (1674—1735) napisał poemat p. t. Ricciardetto, którego pierwszą pieśń ułożył w jednym dniu, mając tem pretensję dowieść, jak łatwo jest sięgnąć po laury Aryosta. Poemat ten doczekał się przekładu lub raczej naśladownictwa w języku francuskim, ogłoszonego w r. 1766.