możni panowie, ze szlachty; przybywają z Paryża i udają się do majątku starszego z nich.
KUBUŚ. — Któż to wie?
GOSPODYNI. — Sami powiedzieli.
KUBUŚ. — Dobra racja!...
Pan uczynił w stronę gospodyni znak, z którego zrozumiała, iż Kubuś ma mózg nieco zmącony. Odparła współczującym ruchem ramion i dodała: „W jego wieku! to bardzo smutne.
KUBUŚ. — Bardzo smutne nie wiedzieć nigdy dokąd się wędruje.
GOSPODYNI. — Starszy nazywa się margrabia des Arcis. Był to człowiek lubiący żyć, mający szalone szczęście do kobiet i mało wierzący w ich cnotę.
KUBUŚ. — Miał słuszność.
GOSPODYNI. — Panie Jakóbie, przerywa pan.
KUBUŚ. — Pani gospodyni Wielkiego Jelenia, nie mówię do pani.
GOSPODYNI. — Znalazła się wszelako jedna, dość dziwaczna na to aby się oprzeć panu margrabiemu. Nazywała się pani de la Pommeraye. Była to wdowa, szlachetnego rodu, cnotliwa, bogata i dumna. P. des Arcis zerwał wszystkie znajomości, poświęcił się jedynie pani de La Pommeraye, otoczył ją najtkliwszemi staraniami. Zapomocą wszelkich możliwych poświęceń usiłował dowieść że ją kocha, ofiarował nawet swą rękę; ale ta kobieta była tak nieszczęśliwa z pierwszym mężem, że... (Proszę pani? — Co takiego? — Klucz od skrzyni z owsem? — Popatrz czy nie wisi na gwoździu, a jeśli go tam niema, popatrz przy skrzyni.)... że wolałaby raczej wystawić się na wszelkiego rodzaju nieszczęścia, niż na niebezpieczeństwo drugiego związku.
Strona:PL-Denis Diderot-Kubuś Fatalista i jego Pan.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.