d’Aisnon co się z nią dzieje i co porabia od czasu przegranej procesu.
„Jeśli mam rzec szczerze, odparła d’Aisnon, prowadzę rzemiosło niebezpieczne, bezecne, mało intratne i które ze szczętem mi obmierzło; ale cóż? mus jest najwyższem prawem. Byłam już gotowa umieścić córkę w Operze, ale ma za mały głosik, dobry zaledwie w salonie, a jako tancerka była zawsze dość mierną. Oprowadzałam ją, podczas procesu i później, po urzędnikach, wielkich panach, prałatach, bankierach; każdy pobawił się dłużej lub krócej, i na tem się kończyło. Nie iżby zbywało jej na piękności: piękna jest jak anioł; tóż samo nie brak jej dowcipu i wdzięku; ale żadnego zmysłu zepsucia, nic z talentów zdolnych pobudzić smak ludzi stępiałych i zużytych. A co nam najwięcej zaszkodziło, to iż nabiła sobie głowę młodym księżykiem-szlachetką, bezbożnym, niedowiarkiem, rozpustnym, hipokrytą, anty-filozofem, którego pani nie nazwę; dość że jest to najgorszy typ z pomiędzy tych, którzy, w pogoni za pastorałem, obrali drogę najbardziej pewną i wymagającą najmniej talentu. Nie wiem co on zadał córce, której przychodził co rano czytać swoje łajdactwa, odmieniając na wszystkie tony: będę biskupem, czy nie będę? Na szczęście, pokłócili się z sobą. Córka zapytała go pewnego dnia, czy zna tych przeciw którym pisze; księżyk odpowiedział że nie; czy sam wyznaje inne przekonania niż te które zohydza, a gdy księżyk również odpowiedział przecząco, uniosła się i wykazała mu, że postępowanie jego jest szczytem fałszu i niegodziwości.
Strona:PL-Denis Diderot-Kubuś Fatalista i jego Pan.djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.