MARGRABIA DES ARCIS. — To jest przydać towarzyszkę rozmyślań każdemu ze swych mnichów.
PAN. — Gdyby nie było obyczajem Amora chadzać nago, z pewnością przebierałby się za premonstranta. Panuje w tym zakonie osobliwsza polityka. Pozwolą ci księżnę, markizę, hrabinę, prezydentową, radczynię, nawet intendentową, ale broń Boże mieszczkę; i choćby kupczyni była najpowabniejszą w świecie istotką, rzadko zdarzy się wam ujrzyć premonstranta w stancyjce przylegającej do sklepiku.
MARGRABIA DES ARCIS. — Toż samo powiadał i Ryszard. Ryszard byłby złożył śluby po dwóch latach nowicjatu, gdyby rodzice nie sprzeciwili się temu. Ojciec żądał, aby powrócił do domu, gdzie będzie mógł doświadczyć swego powołania, przestrzegając wszystkich reguł życia zakonnego przez jeden rok. Układu tego wiernie dopełniono z jednej i drugiej strony. Skoro rok próby, odbytej pod okiem rodziny, upłynął, Ryszard oświadczył się z pragnieniem złożenia ślubów. Ojciec odparł: „Użyczyłem ci roku na powzięcie ostatecznego postanowienia; mam nadzieję, że i ty nie odmówisz mi wzajem drugiego: godzę się jeno, abyś go spędził gdzie ci się podoba. W oczekiwaniu końca nowej odwłoki, opat zakonu zatrzymał go przy sobie[1]. Podczas tego-to okresu, Ryszard wplątał się był w przygodę: z tych, jakie zdarzają się tylko w klasztorach. Na czele jednego z klasztorów reguły premonstrantów, stał superjor o bardzo niezwykłym charakterze: nazywał się ojciec Hudson. Ojciec Hudson miał wejrzenie niezmiernie interesujące: szerokie czoło, twarz pociągła, nos orli, duże
- ↑ Kwestja klasztorów odgrywa w ówczesnej literaturze francuskiej niemałą rolę. Jeden z najgłośniejszych utworów Diderota nosi tytuł La Religieuse (Zakonnica).