znowu... Otóż, podczas gdy margrabia des Arcis rozmawiał z panem, Kubuś, ze swej strony, nie siedział niemo z sekretarzem Ryszardem. Kubuś wydał się temu ostatniemu szczerym oryginałem, co zdarzałoby się częściej między ludźmi, gdyby najpierw wychowanie, a następnie szkoła świata nie ścierały ich jak sztuki srebra, które od długiego obiegu tracą swoje piętno. Było późno; zegar upomniał panów i służących że nadchodzi pora spoczynku; posłuchali go.
Kubuś, rozbierając pana, rzekł: Panie, czy pan lubi obrazy?[1]
PAN. — Tak, ale w opowiadaniu; o ile bowiem są w kolorach i na płótnie, to, mimo iż wyrokuję o nich równie stanowczo jak najtęższy znawca, przyznam ci się, że nic a nic się na tem nie rozumiem. Byłbym w wielkim kłopocie, gdyby mi kazano odróżnić jedną szkołę od drugiej; możnaby mi wmówić Bouchera[2] jako Rubensa albo Rafaela; wziąłbym łatwo lichą kopię za niedościgły oryginał; oceniłbym na sześć tysięcy talarów sześciofrankową bazgrotę, na sześć zaś franków sztuczkę wartą sześć tysięcy. Nigdy nie zaopatrywałem się w obrazy gdzieindziej, niż na moście Najświętszej Panny, u niejakiego Tremblina, który był, za mego czasu, opatrznością nędzy lub rozpusty i zagładą talentu młodych uczniów mistrza Vanloo.[3]
KUBUŚ. — W jaki sposób?
PAN. — Co ci o to? Opowiedz mi swój obraz i bądź zwięzły, upadam bowiem z senności.
KUBUŚ. — Niech się pan tedy postawi przed fontanną Niewiniątek, albo też blizko bramy św. Dyonizego; te dwa szczegóły wzbogacą kompozycję.
- ↑ Diderot był znakomitym znawcą sztuki i właściwym twórcą krytyki malarskiej. Jego Salons pozostały do dziś dnia interesującym dokumentem tej strony jego twórczości; dla współczesnych zaś każdorazowe ich pojawienie było w Paryżu ważnym wypadkiem dnia. Estetyczne pojęcia Diderota wywarły znaczny wpływ na Lessinga.
- ↑ Boucher (1703—1770), jeden z najcelniejszych malarzy francuskich XVIII stulecia.
- ↑ Vanloo, nazwisko rodziny holenderskiej, która wydała z ojca na syna szereg wybitnych malarzy, osiadłych w XVII i XVIII w. w Paryżu.