Czytelniku, przyszedł mi skrupuł: a to, iż Kubusiowi i jego panu użyczyłem zaszczytu wygłoszenia paru uwag, które należały z prawa tobie; jeżeli tak, możesz im je odebrać bez żadnej ceremonii. Spostrzegłem też, o ile mi się zdaje, iż słowo Byk[1] ci się niepodoba. Chciałbym bardzo wiedzieć, dlaczego. To jest istotne nazwisko rodowe mego stelmacha; metryki chrztu, metryki zgonu, kontrakty ślubne podpisane są Byk. Potomkowie Byka, którzy prowadzą dzisiaj warsztat, nazywają się Bykami. Kiedy dzieci ich, miłe dziateczki, przechodzą ulicą, ludzie powiadają: „Oto małe Byczki“. Kiedy wymawiacie imię Boule, przypominacie sobie najwykwintniejszego mistrza meblarstwa jakiegoście mieli. Owóż, do tej pory, nie zdarzy się nikomu w okolicy wymówić imienia Byk, aby nie wspomnieć największego stelmacha za ludzkiej pamięci. Byk, którego imię czyta się na końcu wszystkich nabożnych książek z początku wieku, był jednym z jego krewniaków. Jeżeli kiedykolwiek prawnuk naszego Byka odznaczy się jakim wielkim czynem, imię własne Byk brzmieć wam będzie niemniej wspaniale jak imię Cezara albo Kondeusza. Bo też jest Byk i Byk, jak Wilhelm i Wilhelm. Kiedy mówię poprostu Wilhelm, nie będzie to ani zdobywca Wielkiej Brytanii, ani też sukiennik z Adwokata Patelin[2]; imię Wilhelm, poprostu, bez dodatku, nie będzie ani heroiczne, ani mieszczańskie; tak samo Byk. Krótko: Byk, to nie jest ani ów słynny stelmach, ani żaden z jego pospolitych przodków lub potomków. Boteż, poprawdzie, alboż imię własne może być ładne lub nieładne? Na każdej ulicy spotkacie pełno drabów imieniem
Strona:PL-Denis Diderot-Kubuś Fatalista i jego Pan.djvu/263
Ta strona została uwierzytelniona.