jastem pewien że także żałowałeś. Mimo iż był on nieskończenie trudniejszy do napisania niż liścik Agaty, sądzę, bez zbytniej zarozumiałości na punkcie mego talentu, iż dałbym z nim sobie rady; ale nie byłby oryginalny: byłoby tak, jak z owemi wspaniałemi przemowami Tytusa Liwiusza w jego Historji Rzymskiej, lub też kardynała Bentivoglio w Wojnach Flandrji. Czyta się je z przyjemnością, ale niweczą złudzenie. Historyk, podsuwający swoim osobistościom mowy których nie wygłosiły, może im także podsunąć czyny, których nie popełniły. Błagam cię tedy, zechciej obyć się bez obu listów i prowadź dalej lekturę.
PAN. — Pytano mnie o przyczynę zniknięcia, odpowiedziałem ni to ni owo; zadowolniono się odpowiedzią i wszystko wróciło do dawnego trybu.
KUBUŚ. — To znaczy, wydatki postępowały w najlepsze, sprawy zaś miłosne nie posuwały się ani na jotę.
PAN. — Kawaler wypytywał często o postępy moich amorów, i zdawał się zniecierpliwiony.
KUBUŚ. — Być może, niecierpliwił się w istocie.
PAN. — A dlaczego?
KUBUŚ. — Dlaczego? dlatego, że...
PAN. — Dokończ, dokończ.
KUBUŚ. — Niech mnie Bóg broni; trzeba coś zostawić opowiadającemu.
PAN. — Nauki nie idą w las, bardzo mnie to cieszy... Jednego dnia, kawaler zaproponował przejażdżkę we dwójkę. Wybraliśmy się na cały dzień na wieś. Wyjechaliśmy wczesnym rankiem. Zjedliśmy obiad w gospodzie, wieczerzę również; wino
Strona:PL-Denis Diderot-Kubuś Fatalista i jego Pan.djvu/305
Ta strona została uwierzytelniona.