mnicę, która bardziej należy do niej niż do mnie. Ale do prawdziwej rozpaczy doprowadza mnie to, iż ty nie uzyskałeś od niej nic, coby mogło okupić wszystkie ofiary...“ (Tutaj Kubuś zaczyna się śmiać i pogwizdywać.)
Ależ to Prawda w winie, Collégo...[1] Czytelniku, sam nie wiesz co pleciesz; silisz się okazać spryt, a zdradzasz jeno swoje osielstwo. Jest to tak odległe od prawdy w winie, iż, zgoła przeciwnie, jest to fałsz w winie. Powiedziałem ci grubiaństwo, bardzo mi przykro; przepraszam.
PAN. — Stopniowo, gniew mój opadł. Uściskałem kawalera; usiadł z powrotem na krześle, z łokciami opartymi na stole, z pięściami przy oczach; nie śmiał na mnie spojrzeć.
KUBUŚ. — Taki był zmartwiony! a pan pewno pocieszałeś go jeszcze?... (I Kubuś zaczyna znowu pogwizdywać z uciechy.)
PAN. — Najlepszem rozwiązaniem kwestyi zdawało mi się obrócić całą sprawę w żart. Za każdym moim konceptem, kawaler, zawstydzony, powiadał: „Niema takiego człowieka jak ty; jesteś jedyny na świecie; warteś sto razy więcej odemnie. Wątpię, abym ja się zdobył na tę wspaniałomyślność lub siłę aby przebaczyć podobną zniewagę, a ty z niej żartujesz; to jest wprost bez przykładu. Mój przyjacielu, czem ja zdołam kiedy okupić... Ach, nie, nie, takie rzeczy są nie do okupienia. Nigdy, nigdy, nie zapomnę ani mojej zbrodni ani twojej pobłażliwości; te dwie rysy głęboko są wyżłobione u, w sercu. Będę sobie przypominał dzień dzisiejszy
- ↑ La vérité dans le vin, czyli les Désagréments de la galanterie, wdzięczna komedyjka stanowiąca idealny model literatury lekkiego autoramentu XVIII wieku.