aby nienawidzić siebie, ciebie zaś podziwiać, zdwoić moje przywiązanie...
— Ech, kawalerze, dajmy już temu pokój, przeceniasz o wiele i swój i mój postępek. Pijmy twoje zdrowie. No, kawalerze, moje zatem, skoro nie chcesz twego...“ Powoli, kawaler odzyskał odwagę. Opowiedział mi wszystkie szczegóły zdrady, obrzucając sam siebie najbardziej surowymi przydomkami; strzępy leciały z córki, matki, ojca, ciotek, całej rodziny, którą przedstawił jako zbieraninę kanalij niegodnych mnie, ale zupełnie godnych jego; to jego własne słowa.
KUBUŚ. — Oto, dlaczego radzę kobietom, aby nigdy nie dopuszczały do poufałości ludzi, którzy się upijają. Równie pogardzam pańskim kawalerem za niedyskrekcję w miłości, co za przewrotność w przyjaźni. Cóż u djaska! toć potrzebował tylko... być uczciwym człowiekiem i pomówić z panem wprzód... Ale ot, panie, ja trwam przy swojem, że to obwieś, skończony obwieś. Nie wiem, jak się to skończy; lękam się, że on pana jeszcze grubo oszuka, otwierając panu oczy. Wyrwij mnie pan, wyrwij sam siebie co rychlej z tej jaskini i z towarzystwa tego człowieka...
([1]Tutaj Kubuś przechylił bukłaczek, zapominając, iż niema w nim ani ziółek ani wina. Pan zaczął się śmiać. Kubuś zakaszlał się i kaszlał jednym ciągiem przez dobre pół kwadransa. Pan wydobył zegarek i tabakierkę i ciągnął dalej historję, którą przerwę, jeśli nie macie nic przeciw temu; chociażby dlatego aby doprowadzić do wściekłości Kubusia, udowadniając, iż, wbrew jego mniemaniu, nie było napisane
- ↑ Ustęp wzięty w nawias nie znajduje się w wydaniu oryginalnem.